sobota, 30 stycznia 2016

ROZDZIAŁ I + OPIS

                                    Notki  od siebie zawsze będę dodawać na dole x

Gatunek opowiadania: Dramat, obyczajowy
Opis:
" - Nie chcę tutaj być.
             - A gdzie chciałabyś być? Gdzie myślisz, że powinnaś teraz być?
             -  Powinnam być w domu. Tak jak dawniej. Powinno być jak dawniej.
             - A jak było dawniej, Catherine?"

Ostrzeżenia:
Będzie trochę samookaleczania albo agresji. Poza tym zaburzenia osobowości, a reszty nie będę zdradzać. x
Uwaga!
Czas teraźniejszy pisany będzie takim samym sposobem, ale różnica będzie polagała na tym, że te dwa czasy oddzielę trzema gwiazdkami! Pamiętajcie!

                                                            



- Poznałam ją trzy lata temu w szkole, dzień po rozpoczęciu roku szkolnego. Gdy pierwszy raz ją zobaczyłam uznałam, że jest piękna, nie wiem dlaczego, po prostu była piękna. Spojrzałam w jej niebieskie, duże oczy i wiedziałam, że to osoba, z którą mam coś wspólnego. Ona też czasem na mnie patrzyła, to znaczy, na początku, dość często...- przerywam. - ale potem już wiedziałam, że nie byłam jedyną.
- Co masz na myśli mówiąc 'jedyną'? - pyta pani Hudson, terapeutka, dość niska murzynka, wyglądająca może, jakby miała 45 lat.
- Mam na myśli, że w jej oczach nie byłam wyjątkowa, bo wcześniej miała poprzednie. - odpowiadam i patrzę prosto w oczy kobiecie, która zapisuje teraz to co usłyszała, w notatniku.
- Jak myślisz, Catherine, co było w niej takiego pięknego?
- Wszystko. - odpowiadam bez wahania, po czym kontynuuję- Przede wszystkim uśmiech. Zawsze gdy się uśmiechała w jej lewym policzku pojawiał się dołeczek, miała też ładne zęby i ogólnie, każdy zwracał uwagę na jej wygląd, bo była idealna. - pani Hudson przygląda mi się teraz uważnie, a ja doskonale wiem co sobie myśli, jednak mówię dalej - Tak samo jej cera. Blada, rumiane elementy i malinowe usta, a szczególnie oczy, które moim zdaniem cały czas były smutne. Inni zwracali uwagę na włosy, ale one tak naprawdę nie były prawdziwe. - biorę oddech i teraz odzywa się terapeutka:
- Mówiłaś, że bardzo ładnie się uśmiechała, często to robiła? Dlaczego więc była smutna?
- Oczywiście, jej uśmiech był fałszywy. Ona po prostu nigdy nie pokazywała, że coś jest nie tak. - mówię.
- I nikt się tego nie domyślił, oprócz Ciebie, tak? - kiwam głową na potwierdzenie, poprawiając się na fotelu.
- Nikt kogo nie dopuściła do swojego pokoju.
- A czy Tobie mówiła, że coś jest nie tak? - słyszę znowu.
- Często zaczynała temat, ale potem szybko urywała. Sama tak naprawdę zauważyłam, co dokładnie ją gnębi. - kończę.
- I co to było?
                                                                     ***

Leżymy właśnie na kanapie, głowa Ari spoczywa na moich kolanach, a w telewizji leci jakiś nudny serial. Rozmawiamy o wszystkim i jednocześnie o niczym, kiedy nagle ona zmienia temat.
- Wiesz co? Czasem chciałabym uciec z domu. Moja matka wciąż mówi mi jaka jestem, co mam robić, czego nie i już kurwa mam ochotę naprawdę zniknąć. - patrzę na nią, marszcząc brwi. Zawsze myślałam, że mama pozwala jej na wszystko, dlatego dziwi mnie sposób w jaki o niej myśli. Wiem, że pytając za dużo, zdenerwuję ją, więc postanawiam po prostu dać jej znać, że rozumiem.
Rzadko kiedy mam okazję dowiedzieć się czegoś o jej życiu, z jej perspektywy.
- Mam tak samo. Moja w dodatku uważa, że jestem głupia i niedoświadczona i tylko wymyślam, kiedy powiem coś od siebie.
- No dokładnie. - chwyta mnie za rękę i zaczyna bawić się moimi palcami, co ostatnio stało się jakby naszą rutyną. - A co myśli o twojej nowej diecie? - Chwilę zastanawiam się, zanim odpowiadam, po czym w końcu odzywam się:
- Nie pochwala tego, bo widzi jak chudnę. Ale to przecież dobrze, że robię się ładniejsza, prawda? A co sądzi twoja? - tym razem ja zadaję pytanie, ale ona ignoruje je, tak po prostu.
- Oczywiście, że dobrze, że stajesz się ładniejsza. Idzie Ci tak, jak powinno. - uśmiecha się, a ja odwzajemniam, jednak czuję się nieco źle z brakiem odpowiedzi na to, co mnie naprawdę interesowało i oczekiwałam zrozumienia. Nie będę jednak zmuszać jej do czegoś, o czym nie chce mi powiedzieć. Już i  tak cieszę się, że wiem od niej cokolwiek.

                                                                        ***
- Na dzisiaj to wszystko Catherine. Dziękuję Ci za to, czego się od Ciebie dowiedziałam. - słyszę głos terapeutki, na co uśmiecham się sztucznie i wstaję z fotela. Na pożegnanie rzucam ciche 'do widzenia' i wychodzę z pokoju. Po opuszczeniu budynku zakładam na uszy słuchawki, włączając muzykę i ruszam w kierunku przystanku autobusowego.
                                                               
                                                                           *
No to pierwszy rozdział mam za sobą! Podobało się? Jeśli tak, miło będzie jeśli ktoś skomentuje. Ja osobiście jestem zadowolona i tylko czekam, aż wstawię następny rozdział haha

Jak na razie lecę się myć i... do nastęnego! Dobranoc x

 Love u, Olka









                                                         


1 komentarz: